wtorek, 24 grudnia 2013

24 grudnia


Wigilijny nastrój zagościł i w moim domu.
Wiśniowa gałązka od paru dni zrobiła się wyjątkowo nabrzmiała , dzisiejszego ranka odkryłam jeden pęknięty pączek. Kwiatek niebawem myślę rozkwitnie .Temperatura w domu od pracującego przez weekend piekarnika zrobiła swoje. A i serca są bardziej gorące.


Święta to czas radości , przemyśleń , przeprowadzonych bilansów zysków i strat. Czego było więcej....?
Sobie i Wam życzę , aby w naszych sercach i  częściej gościło częściej słowo " być " , aniżeli " mieć ".
Lepszym być..., szczęśliwym być....kochanym być....
Być wśród najbliższych i pamiętać o tych  , których  przy nas już nie ma.
To wyjątkowo smutna kolęda , ale pozwala przetrwać ten wieczór i mimo wszystko cieszyć się.


Kochani  Wszystkiego Dobrego.
Pozdrawiam Kate.

sobota, 7 grudnia 2013

Zwariowanie inspirowane naturą , czyli moje miękkie małe i przytulne projekty z tego co natura dała.

.

Wiem , że  mało mnie ostatnio . Na wytłumaczenie mam swoją nową zakładkę  "  PO NITCE DO KŁĘBKA".
Myślę, że to opętanie potrwa do świąt i potem wszystko wróci do normy. Dokończę , co zaczęłam , czyli projekt ogrodu krok po krok i inne zamysły , które wciąż nie dają mi spokoju.
Bezsenne noce pozwalają pisać przy świetle netbooka , ale rysowanie jest już dużo trudniejsze , zwłaszcza , że mam w łóżku nieproszonego małego gościa , więc szkoda go budzić.
A kiedy ranek nastanie to niestety atmosfera nadchodzących świąt nastraja mnie w druga stronę. Niekoniecznie czynności te wiążą się z tradycyjnymi  przygotowaniami .Mieszkanie raczej wygląda jak warsztat , pracownia , krótko mówiąc małe pobojowisko.
No i dla odmiany wszyscy domownicy są szczęśliwi , bo temat robienia porządków jest odległy.
Kot odwala salta , robi mi bajzel w moich skrzynkach z włóczkami , a mnie to lootto.
Zwijam i kombinuję , co dalej.
Także do miłego....pozdrawiam Kate.

środa, 4 grudnia 2013

Z ogrodu ...trochę nadziei wniosę do domu mego




Witajcie.
Dzisiaj jest dla mnie  wyjątkowy dzień .Taki trochę magiczny .
Tą magię przenoszę z ogrodu do swojego domu , nabieram w płuca  głęboko powietrza , nabieram siły i czekam.
Na co i dlaczego?
I co z tym wszystkim wspólnego  ma ogród? I zagadkowa kwitnąca gałązka na zdjęciu?
To  wszystko wyjaśni Wam pewna historia.
Obchodzimy dzisiaj dzień Świętej Barbary.
 Święta Barbara żyła w czasach  , gdy ludzie wierzący w Jezusa byli okrutnie traktowani i prześladowani.Ten los spotkał także ją - kobietę, która znana była ze swej pobożności.
Została wtrącona do więzienia.
W drodze do niego w jej szaty wplątała się  uschnięta gałązka czereśni , która Barbara zauważyła nieco później i wstawiła ją w celi do wody.
Kilka dni później została skazana na śmierć , ponieważ odważnie wyznawała swą wiarę do końca.Nie zwątpiła.
Tuż przed jej śmiercią gałązka czereśni niespodziewanie zakwitła-Bóg podarował jej nowe życie  , by dodać Barbarze odwagi i pocieszyć ją .
O tym cudzie chrześcijanie opowiadali  dalej  przez  lata i wówczas zrodził się zwyczaj ustawiania w samym środku zimy gałązek drzew owocowych w mieszkaniach.




Mniej więcej w dzień Wigilii gałązki zakwitną i będą znakiem nadziei w tej zimniej i ponurej porze roku.
Może znacie kogoś , kto potrzebuje takiego znaku nadziei. Nadziei na lepsze jutro , nadziei w ludzi  , w siebie .


Ja postanowiłam spróbować.
Przez wiele lat czytałam dzieciom tę historię  w zimowe wieczory.Znalazłam ją w stary kalendarzu adwentowym , więc myślę , że jest prawdziwa.
W tym roku pamiętałam o niej .
To piękna historia , daje tyle refleksji...
Zobaczymy , czy w moim domu  gałązki zakwitną do Wigilii.?
Mam nadzieję .... może taki  mały cud sprawi , że będę silniejsza i da nadzieje na lepsze.
Jeżeli ktoś z Was podejmie ze mną Tę próbę , gałązki zakwitną proszę pochwalcie się zdjęciami i emocjami , a jeżeli macie przy sobie osobę , która tej nadziei potrzebuje , podarujcie jej taka gałązkę , to może być piękny prezent. Pełen uczuć , a to chyba najpiękniejsze , co można komuś podarować.

kwiat wiśni

kwiat gruszy


kwiat jabłoni





kwiat czereśni


tak może  to wyglądać.
Wszystko w waszych rękach .
Dam Wam znać. Teraz ruszam po moje owocowe gałązki.
Pozdrawiam i życzę powodzenia. Kate.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Projektowanie krok po kroku , czyli o tym jak zaistaniało w moim życiu i na paierze w pewnym notatniku

Moją  pasję i zamiłowanie do grzebania się w ziemi odziedziczyłam chyba w genach po babci , może trochę po tacie  Nie wiem.Po prostu się z tym urodziłam..Generalnie jestem tego zdania , że do pracy przy roślinach sama wiedza teoretyczna niestety nie wystarczy .To trzeba kochać , bo każde uczucie pielęgnowane , nieważne czy do ludzi , czy do zwierząt , czy do roślin , odpłaca się tym samym w każdym tego słowa znaczeniu .Jak dbasz , tak masz . Do roślin  , pospolicie mówiąc trzeba mieć rękę.I u mnie to chyba od tego się zaczęło.Kwiaty rosły na tarasie, na domowych parapetach , zawsze jak szalone.
   Kiedy już stałam się posiadaczką niewielkiego ogrodu i hobby przerodziło się w maniakalną prace przy roślinach , postanowiłam sobie podarować więcej radości i pouczyć się tego na poważnie.Szukałam zaocznych państwowych szkół , żeby zdobyć wykształcenie w tym kierunku.
 Niestety wszystkie najbliższe  uczelnie prowadziły studia tylko w trybie dziennym , co w mojej sytuacji nie wchodziło w grę. I  któregoś dnia dało mi się . Odkryłam stowarzyszenie , które pomogło mi znaleźć jednostkę zawodową , dzięki której mogłam odbyć  kurs w kierunku projektowania ogrodów i aranżacji zieleni.
Egzamin państwowy  zdałam , projekt zawodowy zaliczyłam -jestem dumna . Pochwały , czyli referencje od wykładowczyni  Pani architekt też dostałam , z czego jestem równie dumna .I tak jakoś dobrze mi z tym .Chyba jestem już w " komplecie ". Od wielu , wielu lat zrobiłam w końcu coś dla siebie .Było ciężko.Na zajęcia dojeżdżałam kilka razy w tygodniu z przesiadkami 100 km. w jedną stronę  pociągiem , autobusem , stopem . Bo  zima była wówczas siarczysta i PKS odmawiał transportu z przyczyn technicznych. Często rozgrzewałam zmarznięte dłonie w jakiejś poczekalni czytając w telefonie mejle od przyjaciółki , która spędzała wówczas ferie w tropikach.Odpływałam marzeniami tam....daleko.
Wieczorami wracałam zesztywniała do domu , ładowałam baterie pieszczotami z najmłodszym szkrabem i zasiadałam do robienia projektów zaliczeniowych.Od malowania kredkami  miałam odciski i pęcherze na dłoniach .A czasu było niewiele.
I udało się.
Dałam radę.
Siły  , by pogodzić to wszystko zbierałam w sobie chyba przez lata. Żeby nie było tak cudownie , przy okazji dopadła mnie choroba , która chciała mnie posadzić na wózku , ale ze mną nie wygrywa się  tak łatwo. Nie dałam się .Kiedy odzyskałam władzę w nogach , po półrocznej przerwie pomału wróciłam do obiegu , zaliczyłam to , co mi pozostało.Wytrzymałam to wszystko.
 Nic nie było w stanie powstrzymać mnie od wychodzenia na podwórko.
Kiedy domowi strażnicy podążali do pracy i szkoły , ja w gorsecie trzymając się płotu pociągałam nogami ,aby do trzeć do celu . Aby bliżej mego ogrodu . Tam serce zaczynało inaczej bić , ból przestawał istnieć.To była rehabilitacja życia.
I tak prawdę mówiąc , to po ciężkiej zimie , chwilowych załamaniach chyba wiosna i chęć pracy postawiła mnie na  nogi.
    Minęły już dwa lata od operacji , od tych wszystkich zdarzeń.
W  dni , takie jak ten wracają czasami przykre wspomnienia ,  i tylko mój  upór w realizacji własnych marzeń daje nadzieję na lepsze.
Powstało kilka projektów , kilka ogrodów , działek zaczęło życie .Transakcja wymienna , ja dla nich , one mnie też dają  życie.
No nic. Do roboty
Zaplanowałam sobie opublikować dzisiaj kolejny post , który opracowałam jakiś czas  temu , a tu wzięło mnie ....sama nie wiem na co.
  Właśnie , zamiast poddawać się czasami  chandrze , lepiej  takie dni wykorzystać na przemyślenia , które wiosną można , a nawet trzeba urzeczywistnić.

    Zapewne każdy z Was ma jakiś kawałek zieleni.
Każdy zapalony  ogrodnik uwielbia zmiany , a często bywa to też konieczne.Niektóre drzewka lub krzewy ze względu na swój wiek lub choroby , warunki klimatyczne najzwyczajniej w świecie odpadaja lub przestają cieszyć oko.
Wówczas trzeba wziąć się do roboty  , to pora na rewolucję .
I o tym warto myśleć zimą , by  mieć już gotowy plan działania i  wiosna z krzepą ruszyć do prac w ogrodzie.
Łatwiej jest dla tych , którzy zaczynają od nowa tworzyć swoją zielona przestrzeń.
Robimy projekt i do roboty.
   W którymś z poprzednich postów , wspomniałam o tym , że przy pierwszych założeniach  i tworzeniu projektu , trzeba pomyśleć o tych roślinach w naszym ogrodzie, które zimą stworzą ciekawe bryły i sprawią , że nasz ogród w okresie , kiedy nie ma cudownej palety barw kwitnących kwiatów  i wszystko jest pokryte śniegiem , nie będzie wyglądał jak zrównany z ziemią.
Zima też jest piękna w ogrodzie , drzewa i krzewy otulone śniegowa poduchą tworzą cudowne rzeźby , ale o tym trzeba już pomysleć na samym początku.
Projekt zaczynamy od budowania szkielety naszego ogrodu.
Najczęściej stanowi on granice naszej działki , jest bardzo ważny , nadaje całej kompozycji charakteru.
Oczywiście wszystko też zależy od tego , w jakim regionie Polski  mieszkamy , jaką bazą roślin dysponujemy u miejscowych szkółkarzy . Nie polecam (z własnego doświadczenia) sprowadzania drzewek i krzewów z cieplejszych regionów kraju.Mają one cieńszą korowinę , nie są zahartowane do naszych warunków klimatycznych i niestety przemarzają.
Drugą ważną sprawa przy doborze roślin jest  fakt , jak  bardzo ich przyszły posiadacz zamierza poświęcać im swój czas.
Czasami trzeba stworzyć ogród samowystarczalny , to dla osób które nie mają zbyt wiele czasu na jego pielęgnację , podlewanie , odżywianie , przycinanie.Wówczas dobieram rośliny mało wymagające.
 A czasami jest wręcz odwrotnie  . Z wielu ulubionych i wyraźnie wymaganych  przez klienta roślin , muszę stworzyć projekt , który ma " ręce i nogi " i zachowany we wszystkim umiar  , bo nadmiar często bywa szkodliwy.W ogrodzie panuje chaos i bywa w nim męcząco.
 Oczywiście jest jeszcze masa innych ważnych rzeczy , ale o ty później.
 Zaczynamy tworzyć szkielet naszego  ogrodu.
 Rośliny , które wybierzemy w tym etapie  projektowania już nadadzą mu pewien klimat , styl , stworzą atmosferę.
Najlepiej jest wykorzystać do tego rośliny zimozielone , okazałe drzewka i krzewy , które przede wszystkim będą stanowiło tło  dla całości  kompozycji .
W późniejszym etapie stopniowo uzupełnimy całość, ubierzemy bylinowymi rabatami (które zimą zapadają w sen i są niewidoczne), ozdobnymi kwitnącymi krzewami , szumiącymi trawami .
Zaakcentujemy miejsce dla nas szczególne , sadząc np.nasze "perełki" w otoczeniu elementów architektonicznych .Zbudujemy nietypowe ścieżki w ogrodzie , elementy wodne , lub przykujemy czyjś wzrok wyjątkowymi donicami stojącymi na tarasie , postawimy urokliwą ławeczkę .
Każdy element wprowadzony do projektu buduje jego styl , zatem warto to przemyśleć, żeby uniknąć bałaganu i stworzyć harmonijny ogród w zgodzie z naszą naturą.
Każdy z nas ma inną osobowość  i dlatego powstaje tak dużo różnych projektów. Każdy jest inny.
Ja zdecydowanie preferuje styl romantyczny , co przekłada  się na  projekty ogrodów w stylu wiejskim , rustykalnym , naturalistycznym. Mało jest u mnie szkła , plastiku , betonu. Zdecydowanie wolę naturalne , ciepłe i przyjazne człowiekowi materiały .
Dla wizualnego stworzenia pierwszego etapu powstawania ogrodu , rozrysowałam przykładowy  projekt fikcyjnej  działki.
To czrno-biały szkic tworzony na kalce technicznej.

Zaznaczyłam na nim rośliny , z których powstał  szkielet naszej przestrzeni.To głównie gatunki zimozielone , które latem niezupełnie rzucają się nam w oczy , zostają w cieniu , ustępując miejsca kolorowym kwiatom , krzewom , bylinom .Natomiast zima są aktorami pierwszego planu.


Cis pospolity - formowany świetnie nadaje się na wiecznie zielony żywopłot.
Uwaga na owoce - są trujące.






   
                 





      Jodła koreańska- taka mięciutka.

                   




 








 Cyprysik Nutkajski  " Pendula"

-taki rozwiany , rozczochrany  .











                                                                                              
          
              Świerk Serbski "Pendula".-ten dostojny






     Jałowiec  " Scayrocet "



















Kosodrzewina " Pumilio"




Jodła Kosodrzewina " Compact
Dwarf ".- miniaturowa odmiana jodły koreańskiej o kulistym pokroju.



    Dodatkowo posadziłam kilka gatunków drzew ozdobnych , które latem cieszą , a i zimą okryte śniegiem trzymają formę.
Tu polecam oczary. Są cudowne...zwłaszcza zimą lub wczesną wiosną  , to zależy od gatunków.
                                                                       













Oczar Czerwony , wyżej oczar  Japoński.


Piękne....









Brzoza " Youngi " jak zwykle romantyczna














Klon Palmowy " Disectum  Nigrum ".
















Robinia " Pseudoacacia "

















i jej pachnący kwiat.



































Wiąz " Camperdowinii "-
 jego cudownie rozłożysty  parasol z dużych naprzemiennie ułożonych liści.
To moje ukochane drzewo , jest takie zwiewne , nastrojowe.



















a tu Wiąz zimą.Nie pozwala o sobie zapomnieć.






Oczywiście jest jeszcze masa innych roślin , które można wykorzystać w podobny  sposób. Jeżeli macie jakieś pytania , czy wątpliwości ,  to piszcie do mnie .Chętnie Wam podpowiem , pomogę.
Na początek to może  niewiele  , ale polecam tworzyć proste rozwiązania , by  nasze pomysły były jasne  i łatwe w realizacji.
W następnej odsłonie etapami będę uzupełniała nasz projekt krok po kroku.
Efekt końcowy  powstanie w kolorze. A jak wystarczy czasu , to pokarzę  go  także w programie 3d.
Wizualizacje komputerowe nie są mi obce.Wolę jednak pracę na papierze.
Man nadzieje, że  ten pomysł będzie udany .
Może ktoś z Was  zechce go kiedyś zrealizować , choć po części w swoim ogrodzie.
To prawdziwy zaszczyt i radość dla każdego projektanta.
Do dzisiejszej pracy wykorzystałam fotografie zdobyte w sieci. Mój ogród jest niestety zbyt mały , bym mogła posadzić wszystko o czym marzę.
Może kiedyś.....
puki co , ciesze się tym co mam , a swoja radością cieszę się z Wami.
    pozdrawiam Kate.

piątek, 1 listopada 2013

Naturalnie z potrzeby serca

Dzisiejszy dzień jakoś nie porywa do lotnego myślenia i pisania .
W towarzystwie ciszy i obrazów , które migały  mi w pamięci i tak naturalnie do mnie powracały ,w skupieniu i tęsknocie , a przede wszystkim z potrzeby serca , od kilku dni robiłam wianki dla tych ,których przy mnie już nie ma.
Oczywiście inspiracją była natura , dary kolorowej jesieni , dary ogrodu i  lasu.
Ręce pracowały jak zaczarowane.














 Do wykonania wianków użyłam gałęzi wierzby .
Całe kompozycje uzupełniłam kwiatami zrobionymi z liści klonu , szyszkami , zielonymi  gałązkami mahonii pospolitej , dziką różą i owocami winobluszczu.
I są .Zupełnie prawdziwe i 100 % naturalne.

                                                                                                                                               Kate.


niedziela, 20 października 2013

odrobina normalności

Lżej mi na sercu i ze sobą samą , kiedy okazało się, że nie  jestem sama , że jednak nie zwariowałam.
Okazuje się przy tym , że odwagi trzeba , chwała za to , że jest Cottoni -założycielka Klubu Kobiet Wyjątkowych.
W chwilach kobiecej słabości polecam - stawia na nogi.

                                         

                                                             Warto być sobą.
                                                         
                                                                                                                                    pozdrawiam  Kate.

sobota, 19 października 2013

w kolorze blue....nie tylko moja ławczka

Okazało się , że nie tylko mnie kusi niebieska ławeczka , obrusik w kolorze blue i jesienne słonce.
Kiedy ja pieczołowicie szykowałam cebule kwiatów do zimowania , Burza z kocim wdziękiem wyciągała się na stole przywołując moją uwagę swoimi psotami. .
Ostatnie dni niespecjalnie zapraszały zapraszały do ogrodu . Fala przygruntowych przymrozków wymroziła cudownie dotychczas kwitnące dalie karłowe , cynie, szałwie , canny. Dotychczas atrakcyjne moje ukochane liściaki  zrobiły się przezroczyste.Ałaaaa....tak mi ich szkoda. O poranku cały kgród był pokryty białym kolczastym dywanem .Wszystko zesztywniało , pod butami chrupotało.


Kolejnego dnia zalało nas mleko....gęsta  mgła okryła całe pola .Wchodząc do ogrodu nie widziałam jego tylnej części....tajemniczo się zrobiło.
Ale za to już koło południa żadna siła nie mogła mnie powstrzymać , by pozbierać , co należy . Zmarźluchy wyglądały już tragicznie , więc pora je wykopać i co można przygotować do zimowania .

 Jednoroczne szałwie i cynie pozbierałam i wywaliłam na kompost , a wykopanie dalii bardzo mnie ciekawiło.
Dlaczego?
Chciałam sprawdzić , czy rzeczywiście  zawiązały się bulwy.
Nasiona Dalii kupiłam w tym roku w sklepie ogrodniczym. Na opakowaniu napisali , że do jesieni  powinny zawiązać bulwy , i rzeczywiście są . To niesamowite . Nie przypuszczałam , że to się uda , warto czasem uwierzyć w siłę natury.


Będą cieszyły oczy także w przyszłym roku .Trzeba je tylko dobrze zabezpieczyć na zimę.
Mam już sprawdzoną metodę , dzięki której bez problemów przechowuję mieczyki i canny.
Oczyszczone z ziemi , przesuszone kilka dni na słońcu i wietrze cebulki i bulwy wkładam do dużej papierowej torby , przesypuję trocinami i okrywam od góry gazeta lub zwijam papierową torbę. I tak  , bez większych ceregieli  zawieszam na haku na piwniczanym suficie lub regale.
Nie mają styczności z podmokłą podłogą , psotna kotka tam nie zajrzy , a i myszy nie specjalnie to przyciąga Papierową torbę łatwo opisać ,dzieląc cebule na gatunki i kolory.
A  , że pamięć zawodną bywa , wiosną krew mnie  zalewa , kiedy okazuje się , że zupełnie zapomniałam jaki kolor np.dalii w tej właśnie torebce zimowałam. Kiedy są opisane ,takie problemy mnie omijają
Projektując rabatę , lub nawet uzupełniając ją  bulwiastymi czy jednorocznymi , warto zwrócić uwagę , jaki kolor chcemy wkomponować  .Także lepiej poświęcić szczegółom  odrobinę uwagi teraz.
    Ogród jak wszystko rządzi się swoimi prawami.
Krok po kroku zapada w uśpienie , okryty spadającymi liśćmi , igliwiem.
Przemarznięte kwiaty zapadają w zadumę , a  niektóre wręcz zapraszają do siebie.
Trzmielina oskrzydlona , berberys , winobluszcze , derenie, dzika róża , rozchodnik olbrzymi dopiero teraz eksponują swoje walory. To prawdziwe ozdoby jesiennego ogrodu. Właśnie teraz tętnią życiem.

Krzewy stanowią idealne tło dla traw , które teraz wybarwiają się na żółto. Jesienne kolory są bogate i ciepłe , to odcienie złota i bursztynu . Jakże dodają romantyzmu . Kiedy niebo jest tak cuuudownie błękitne , babie lato plącze się we włosy ,



 a krople opadające z Miskanta kapią ci na nos , czego chcieć więcej.



   Niebieską ławeczką biorę pod pachę i tacham , tam , gdzie cicho , ciepło i ciągle miło.
   




     poranne efekty chłodu za zawsze utrwaliły się już tylko na fotografii , delikatne dalie cynie poszły w zapomnienie. A promienie ciepłego słońca zrobiły swoje. Rozbzyczało się , rozćwierkało.
Prawdziwa ciepła i złota jesień.
Jednak jest czym jeszcze oko pocieszyć. Marciny , jednoroczne ostróżki , rozchodniki nie poddają się tak łatwo.

Jak miło - jeszcze tyle koloru blue.


i bordo


a pompony powojnika botanicznego cudownie dekorują ogród obwieszone wzdłuż  ogrodzenia.
Aż żal wychodzić .
Jeszcze wrócę.
Co najważniejsze przed zimą zrobione , jeszcze  trzeba  tylko zakopcować młode sadzonki lawendy i perowskii łobodolistnej i tułacza pstrego .
A pozostałe rośliny niech sobie radzą.
Ułatwię im zadanie i zostawię  liście. Nie sprzątam ich jesienią.
Nie wycinam też zasuszonych kwiatostanów hortensji , liści piwonii , kosaćców bródkowych .
Kiedy pierzyny śniegu opadają na nie , tworzą cuuudowne zimowe rzeźby.
A ogród zimą nie musi być nudny.
Jak to uczynić i na co zwrócić uwagę projektując ogród , opowiem następnym razem , także nie zapominajcie o mnie.
                                                                                  
                                        zapraszam i pozdrawiam ciepło Kate.


piątek, 27 września 2013

kochać czy nie kochać plusy i minusy





Zimno, mokro .
No i za co niby  ją pokochać?
Za krople deszczu na nosie, przemoczone buty , skostniałe dłonie?
Za sznury odlatujących  żurawi?
Nie .
Zdecydowanie nie.
Kolory.......za to i owszem mogłabym jej podziękować.
Wyzywająca ,ognista  i nasycona .                   Odymiona , osnuta tajemnicą . Dojrzała i taka poważna.

Jesień.

Już jest.
I w sercu ....
......i na płocie

i

i na rabacie

bajecznie purpurowa.
Projektując ogród warto pamiętać o kwiatach , bylinach , krzewach , które niewątpliwie dzięki swym walorom kolorystycznym właśnie jesienią są najpiękniejsze i rozweselają te wszystkie szarości.
Róże wdzięczne o każdej porze roku , rozchodniki nieśmiertelne , aż do mrozów , wrzosy ukochane przez wszystkich i jakże zaczepne, aż proszą ,żeby do nich podejść i poczochrać tę puszystą czuprynę.
Winobluszcz latem pełni funkcje parawanu -zielonej ściany , oddzielając mnie od ulicznego zgiełku.
Teraz jest bardziej wymowny i dostojny i zauważalny. Przestał być anonimowym mieszkańcem mojego ogrodu.Krzyczy  cały sobą.                                


Owoce dzikiej róży niczym najcenniejsze korale przyciągają swój wzrok.
Latem delikatne różowe kwiaty  uczepione jeden przy drugim zapraszały , by usiąść w cieniu wielkiego krzewu , a teraz przyciągają bezwolnie .


A to Kroksomia  " Lucifrer" - potocznie zwana  mieczykiem  botanicznym.
Niezawodna nawet przy tak deszczowej pogodzie. Mieczyki niestety nie wytrzymały , kwiaty szybko zaczęły czernieć , a ona taka cudna i taka kolorowa.


Trochę słońca , pomarańczy , czy nie chciałoby się tańczyć?





Cynie, astry mieszkają chyba w każdym  wiejskim ogrodzie.
Ukochane przez  nasze babcie , mamy.
Niestety wiele przy nich pracy.
Wiosną wysiać w inspekty , podlewać , pikować.
I tak każdego roku .
No niestety , coś za coś.
Ogród to nie tylko przyjemność , ale i ciężka praca .
Mój kompost już przesiany  i rozsypany na rabatach kwiatowych.A u was jak przygotowania do zimowego snu i przyszłego sezonu  .



Cebule wszelkie  posadzone?


Mnie udało się wykorzystać słoneczne przedpołudnie .
W tym roku po raz pierwszy posadziłam Lilie.
Przy projektowaniu rabaty warto wykorzystać je jako tzw.wypełniacze.Świetnie prezentują się w towarzystwie traw ozdobnych , hebe , a także wśród hortensji ogrodowych.
Chociaż lilie generalnie lubią słońce (mówi się, że to kwiaty , które głowę maja w słońcu , a nogi w cieniu),to niektóre gatunki bujniej kwitną w półcieniu .Warto wówczas wkomponować je pośród  funkii i żurawek.
Miedzy ozdobnymi liśćmi będą prezentowały się korzystnie.

Zatem ,kiedy ta nasza cuuudowna jesień zbytnio nam doskwiera i przygnębia , to warto wykorzystać miło ten czas. Jeżeli już nie zawsze w ogrodzie , to choć myśląc o nim , planując , co możemy zrobić , jak i kiedy , by
przyszły rok w naszym ogrodzie był piękniejszy , przyjemniejszy.

A tęskniąc za nim pozwalamy sobie popuścić wodze wyobraźni i pomarzyć o romantycznej ławeczce, której ciągle nie mamy , o herbacianym zakątku , gdzie odpoczywamy , o niewielkim  placyku  wysypanym żwirem  lub wyłożonym płytkami , gdzie stoi maleńki stolik , a na nim talerz  grillowanych  pyszności.
I tak bez końca....
Zatem ...do roboty.
Słota szybko minie.
                                                                                                       
                                                                                                                         pozdrawiam  ciepło  Kate.


INFORMACJA

Statystyka

Obserwatorzy