czwartek, 4 września 2014

Zieleń To Życie

....także moje .

Dni tak szybo płyną ...od trzech minut mamy czwartek , a moje pisanie i relacja z wystawy w proszku.
Jednak nie mogłam sobie  jej darować .

     W piątkowy poranek jedną ręka czyniłam zapiski o co i o kogo trzeba w domu zadbać, kiedy  mama wyrusza na łowy .
Drugą ręką czyniłam ściągawki , które stanowiska wystawowe mnie najbardziej interesują , z kim należałoby zamienić słów parę, trzecią ręką wrzucałam  do podróżnej torby  rzeczy, które zdawał się być potrzebne.
I w drogę.
Czego się spodziewałam , czego oczekiwałam. ?
Zdając sobie sprawę z tego , iż szkółkarze na wystawach eksponują najpiękniejsze okazy ze swoich hodowli , które w rzeczywistości w stacjonarnych  bazach nie są już tak cuuudowne , założyłam sobie , że największym sprawdzianem będzie krótka rozmowa , obserwacja , jaki mają kontakt z ludźmi , jaką mają wiedzę i serce do uprawianych przez siebie roślin.
Po części udało się.
Nie wszyscy z nich mają tylko mamonę w oczach .Z wielką sympatią i zaangażowaniem poświęcali mi czas , odpowiadając na interesujące mnie pytania.
A byli też tacy , którzy wywaleni tyłkiem do zwiedzających wystawę siorbali kawę , zajadając ciasteczka .Zatem odechciewało się.
Generalnie było bardzo miło .Spotkałam  także wielu wspaniałych sympatycznych zwiedzających .Wymienialiśmy opinie , uwagi ,  opowiadaliśmy o własnych  doświadczeniach.
W tym miejscu pozdrawiam przemiłego Pana z Sosnowca .Okazuje się, że szaleńcy pokonują niezłe odległości , by spotkać się w we własnym gronie.
A sama wystawa , ekspozycje?
W związku z tym , iż Warszawa to miasto , wielkie miasto z całą masą  przeróżnych ludzi o odmiennych stylach , gustach , ludzi nowoczesnych z ogromną wiedzą i potencjałem , doświadczeniem , myślałam sobie , że będę zaskoczona tzw.ogrodami pokazowymi .
Spodziewałam się też , że będzie zbudowanych kilka pokoi ogrodowych , gdzie podejrzę sobie najnowsze trendy , zobaczę  co modne jest  "w wielkim świcie ".
I wiecie co mnie zaskoczyło ?
Wszyscy (prawie ) kochają wieś , wiejskie rabaty , sielskie klimaty , ciepłe materiały , kolory faktury i struktury.
Niemal wszędzie dominowały byliny , krzewy charakterystyczne dla ogrodów wiejskich , cudne  liściaki , trawy , drewniane płotki , wiklinowe  meble, nostalgiczne drzewa .
Absolutnie nie było niczego szalonego typu szkło, metal, kolorowy plastik .
Przepraszam , może rzeczywiście nie ma w tym niczego szalonego , po prostu spodziewałam się bardziej ekspozycji w stylu miejskiego minimalizmu. Atu , ku mojemu zaskoczeniu niesamowity ferwor barw, kolorów i wiejskich walorów.
Poczułam się jak na swoim podwórku i w zasadzie " wielki świat " przestał straszyć.
Okazało się , że styl wiejski przestał być obciachowym.
Zobaczcie sami.
Wybaczcie mi fakt , iż tym razem pominę charakterystykę  prezentowanych roślin.
Czas goni , a mnie aż świerzbi , żeby pokazać Wam róże , które w
  zeszłym tygodniu wjechały do Atelier.
Poza tym w weekend Dożynki Gminne , więc pracy mam więcej.
Opowiem , opowiem ...niebawem.
A oto najistotniejsze...
fotorelacja z tegorocznej wystawy Zieleń To Życie.

























Oczywiście zdjęć jest cała masa , do znudzenia.
Wybrałam oczywiście te , na których zapisane są najpiękniejsze obrazy  jakie umiałam zdobić w tym całym szaleństwie , bo musicie wiedzieć , że przez moment oszalałam.
Fajnie było i śmiesznie , bo oczywiście nie odpuściłam sobie zakupów (delikatnych ) i dość komicznie wyglądałam wracając przez miasto z wielką topolą " Purple Tower " .
Wystawę generalnie polecam .
Warto było wybrać się do miasta.
Wróciłam z nową siłą , energią i zapałem do dalszej pracy.
I jeszcze jedno .
 Dziękuje Wam Kochane Dziewczyny .
Pozdrawiam  z kanapy .
Kate.


4 komentarze:

  1. Ach to musiała być frajda tak spacerować wśród tyyyyyyylu pięknych roślin!!! Wspaniale zdałaś relację:) Dzięki Tobie poczułam się jakbym tam była z Tobą:) Dziękuję za taką możliwość:)
    Przytulam cieplutko i do napisania:*

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Miałaś rację, niektóre ujęcia zrobiłyśmy niemal identyczne ;) Kate, nie wiem, czemu spodziewałaś się szkła i metalu? Przecież nie pokazywałam takich obrazków w poprzednim roku :) W tym roku ogród pokazowy był jak dla mnie aż nadto nowoczesny! Bo człowiek z miasta ma dość szkła i metalu na co dzień i tęskni za zielenią i kolorem, tym naturalnym. A poza tym co to za podział: z miasta, czy nie? Albo się kocha rośliny, albo nie. Znam osoby przyjezdne z małych miejscowości, które nawet jednej doniczki w domu nie mają. Wszystko zależy od tego, co komu w duszy gra :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie.
    Bardzo dziękuję Wam za komentarze.
    Napisałam już jedną odpowiedź, ale (chyba na szczęście) niechcący usunęłam.
    Zbyt dużo było w niej osobistych wynurzeń.
    Dorotko,
    mam nadzieję,że nie uraziłam Cię ta Swoja dygresją.Powstałą zupełnie niechcący, nawet tego nie zauważyłam , nie odczułam.
    Mój podział na ludzi z miasta i ze wsi tkwi we mnie od dzieciństwa.
    Dojeżdżając ze wsi do miejskiej szkoły średniej , odczułam to niejednokrotnie na własnej skórze.
    Niegdyś głośno mówiło się,że " wieś śmierdzi".
    A kompleksy jak widać tkwią głęboko.
    Te podziały są jednak zauważalne i odczuwalne, uwierz mi .Kiedy czasem spotykam się z klientem na pierwszym spotkaniu w sprawie projektu i słyszę żeby klimat ogrodu " nie zalatywał wsią" , myślisz , co wówczas czuję?.
    Tego nie zdradzę, ale najdziwniejsze jest to ,że trochę się pozmieniało.
    Ogrody budowanie na wsi , chciały by być eleganckie, poukładane niemalże pod sznurek , nasadzenia wytworne, egzotyczne, kosztowne i najlepiej takie , aby zbytnio przy roślinach nie pracować.Natomiast miejskie i podmiejskie zupełnie odwrotnie, i ja wiem dlaczego.
    Tu także pokarzę Ci przykład kolejnego podziału.
    http://zielonalaweczka.pl/index.php?m=ok.
    Pisałam do organizatorów, czy jest szansa , by wsie też mogły stawać do konkursu.
    Odpowiedź "...może ...kiedyś...weźmiemy to pod uwagę "
    Zobaczymy.
    Kocham wieś , tu wychowuję swoje dzieci , nie żyję się tu łatwo , ale się nie poddajemy.
    Walczę ze stereotypami , kompleksami nie tylko swoimi.
    Kiedy jako członek jury konkursu na najpiękniejszy gminny ogród ,odwiedzałam ogrody uczestników i słyszałam od naszych gospodyń "...Pani kochana...nic tu takiego nie ma, tylko malwy ,ostróżki, dzielżany ... "itp , tak mi było iż żal.Tłumaczę swoim Paniom,że znalazłby się niejeden człowiek chętny , by zamienić z nimi ten kawałek nieba i patrzeć na to , co one mają przed oczyma każdego dnia , by zaczęły cenić siebie i swą ciężką pracę.Gdyby tylko mogły zobaczyć , ile wsi jest w mieście.
    Hmmmm byłyby tak samo szczęśliwe jak ja.
    Także mam nadzieję,że nikt więcej nie poczuje się dotknięty moją relacją z Wystawy , powstała po prostu z innej perspektywy.
    A ja znowu mam o czym rozmyślać.
    Do następnego ...K.




    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, ej :) Dotknięta? Ja nie! Naprawdę powstało jakieś nieporozumienie :) Nie kocham typowo wiejskich ogródków, bo męczy mnie "pstrokatość" kolorów, ale to kwestia gustu i potrzeby złapania oddechu i relaksu przede wszystkim. Gdy byłam baardzo młoda, to sadziłam na działce żółte i pomarańczowe kwiaty, kochałam bijące od nich ciepło w letnie, słoneczne dni. Nadal to lubię, ale tylko gdzieniegdzie, bo moja zmęczona psyche potrzebuje z wiekiem coraz więcej ukojenia zamiast dodatkowej stymulacji. Zostawmy ten temat wiejsko-miejski, bo akurat w przypadku przyrody nie ma o co się spierać ;) Buziaki przesyłam i zapraszam do siebie, bo brak mi Twoich komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń

INFORMACJA

Statystyka

Obserwatorzy