środa, 30 grudnia 2015

Na zakończenie kolejnego roku....

.....każdy z nas ma chyba w sobie nastrój do wspomnień i podsumowań.
I tak po świątecznym biesiadowaniu , wspólnym byciu i głośnym byciu , uciekam myślami i sobą w kont domu zupełnie niechcący popadając w zadumę .
Telefon , mój nieodzowny towarzysz  i rejestrator doskonale zapamiętał jak wyglądał niemalże cały rok.
Bo na nim to właśnie setki dni zapamiętane.
Dni , które  jak się teraz okazuje w tym całym pośpiechu uciekły na chwilę w zapomnienie.
Z uśmiechem na twarzy powracam teraz do tych zdjęć.
I ogromnie cieszę się, że są.
Dają tyle radości i wiary , że niebawem znowu będzie się coś działo.
       Mało mnie było w tym roku w sferze blogowej.
Mało się tu działo , mało ogrodu było, mało Atelier .
Czyli życia mego mało.
Fakt.
A wszystko to wina tylko tego, że doba ma zaledwie 24 godziny , i każdy swego się domaga.
Że od wiosny do późnej jesieni cisza wokół mnie zapada tylko wówczas , kiedy głowa ze zmęczenia bezwolnie opada , to na poduszkę późna nocą , to w hamaku , kiedy przysiadam z zamiarem odpoczynku , to w samochodzie , kiedy wracam  zmęczona i  szczęśliwa z ulgą na sercu  - ufff.... plan dnia w 1000% zrealizowany.Udało się.
Jak się okazało cały sezon przeleciał migiem.....
Tak szybko to wszystko się działo .
Bałam się, kiedy przychodziło otwarcie sezonu , a tu ból  jego zakończenia dopadł mnie szybciej niż myślałam .
Było przedwiośnie....


i wiosna była...

z końcem marca zakwitło Abeliophyllum koreańskie

Pachniało cuuudownie...migdałami , sama nie wiem czym , ale warto było pielęgnować krzew cały rok .
Obsypany kwieciem , cieszył oczy jeszcze na długo przed żółtym wiosennym kwieciem forsycji.
Potem było cieplej...

i cieplej ...
Kwitły tulipany, migdałki, skalnice ....majowy zawrót głowy ...kolorowe szaleństwo.
I potem się  już zaczęło....rzepaki , bzy ....pachniało , aż bolało .




To czerwcowe kwitnienie  Miss Canada.
Przecudny prawda?

       Poniżej aranżacja cienistego  zakątka  przed Atelier .To jedyny kawałek ziemi w , gdzie mogłam schować się przed palącym słońcem , zatem musiało być przytulnie.
 W moim otoczeniu powojnik Lemon , runianka japońska Roseum , hortensja Polar Bear , rodgersja , funkie Fire Island,Blue Expresion , Patriot ,rozchodnik Chocolade, fuksja  i begonie .
Daliśmy radę, choć nie było łatwo.
 




nazwy odmiany nie przypomnę sobie, a szkoda , gdyż  ta zupełnie nie boi się październikowych przymrozków

czerwiec w  ogrodzie był bajeczny



Królowały piwonie , za nimi kosaćce , powojniki , potem jaśminowiec







W Atelier też było wesoło...
Historie pączkowe były już na blogu .

Największe sensacje wzbudzały wszelkie kwitnące okazy.
Np.Grochodrzew włochaty. Tegoroczne zdobycze udały nam się.
Inności różności wszelkie też były.







Ale ja w tym roku wyjątkowo uwagę skupiłam na różach.
Dzięki autorce bloga  POD NIEBEM SZEROKIM , która ma tych kwiatów u siebie całe mnóstwo postanowiłam i ja udomowić kilka nie tylko w Atelier ale i w ogródku swoim.

alchymist
alchymist


loiuse odier

raubritter

louise odier

raubritter

tip top
dame de coeur

tip top

tip top

tip top

apricot nectar

apricot nectar


 Oczywiście są  to tylko moje wybranki , a do wyboru a Atelier było całkiem sporo , zwłaszcza pośród odmian róż angielskich i historycznych .
Na pierwszych zdjęciach jest przecudna Alchymist -to róża pnąca.Nie mam tylko pewności , czy nie pomyliłam fotografii z Charles Austin -różą angielską.
W pierwszej fazie rozwoju kwiatów są bardzo do siebie podobne , choć ta druga ma bardziej postrzępione płatki .Ale ,że nie jestem jeszcze ekspertką w tej materii , mogłam się pomylić.
     Sadzonki rozmnażane  własnoręcznie również się ukorzeniły , przyjęły w miejscu docelowym , nawet zakwitły zatem wiem , że walory kwiatowe  odziedziczyły  po "matce" .
Zobaczymy co pokarze przyszły rok.
     Były też metamorfozy .

pierwsza wizyta koniec maja

tworzenie  nasypów -26 czerwca


przygotowanie terenu 5 lipca

lipiec 2015
  i po

aleja lipowa  50m.7-8 lipca

brzozy  ,derenie ,pęcherznica 30m-10 lipca

brzozy ,derenie ,pęcherznica -40 m11-12 lipca

skarpa z trawami i bylinami -50m-13 lipca


skarpa trawy i byliny 8.09.

skarpa trawy i byliny 8.09

nasadzenia przed domem 10.09

26.09. planownie przed domem...posadziliśmy uff..

przymiarki koniec września
 i działo się dalej .
Ino walka z pogodą zrobiła swoje ...w deszczu nie było chętnego do zrobienia zdjęć.
Może przy najbliższej okazji w trakcie powiedzmy zimowej aury i  tym razem  gościnnych spacerów po ogrodzie będzie chwila na kilka zdjęć.
Bo w ferworze kolejnych planów i rozmyśleń bądź  zachwytów zdarza mi się pominąć ten istotny fakt.

    Byli u mnie także goście .

nicienie - żerowły w fasolniku - wytępiłam je dopiero preparatem na mrówki ,naturalne metody niestety nie działały

ptaszyna zmęczona upałem wpadła do Ateleir

a nietoperz chciał napić się deszczówki z beczki...uratowany

     Wycieczki były różne , bliższe i dalsze.
Na jednej z nich , właśnie w nastroju totalnego zwariowania , zauroczenia i  oszołomienia  zapomniałam o wszystkim , o tzw. " bożym świecie ", i okazało się o rzeczach  ważnych , mianowicie o uwiecznianiu tysięcy pięknych roślin , zakątków, aranżacji .
Mój telefoniczny aparat nie ujrzał  tym razem światła dziennego.
Oprzytomniałam na końcu , na samym końcu wycieczki  po ogrodzie pokazowym Państwa Szmit , który mieści się przy wspaniałej szkółce w Ciechanowie.
Polecam ,  polecam te doznania każdemu.
Poświęćcie sobie dzień i wybierzcie się zwiedzić to cudowne miejsce.
 Fajowo było także na tegorocznej wystawie ZIELEŃ TO ŻYCIE.
Znalazłam kilka ciekawostek , pomacałam , poczytałam i pocieszyłam oczy tym co lubię najbardziej  .
Aranżacje ogrodów pokazowych były niesamowite tego roku.Myślę,że pośród kilku prezentacji, każdy znalazł coś w swoim guście.

3 kolory :biały niebieski i zielony -dla mnie bomba

naturalistyczne aranżacje ...przepiękne

minimalizm , który daje ukojenie


zaprzyjaźniona szkółka

podglądaliśmy realizacje odcinka do programu...to dopiero jest robota

kraina wiecznej szczęśliwości

piękna brzoza karłowa golden treasure -stoisko szkólka Szmit

najpiękniejsza z brzóz Doorenbos

Skoro były targi ,to znaczy ,  że  już mamy wrzesień.
A co we wrześniu było u mnie słychać?
Praca jak zwykle .
Nic nadzwyczajnego .
Ogród warzywny do ogarnięcia , umarlaki po upalnym sierpniu do wycięcia.
Były wrzosy , kolorowe liście .






I przyszedł październik , a z nim trochę słońca i kolorów.



Oczary zwariowały , mimo wszystko byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu.







hm...chryzantemy.
Najpiękniejszy akcent jesieni.
A potem  to już same smuteczki były.
Okropny listopad , dołowanie,sprzątanie.
      

Szybko minęło tych kilka pięknych miesięcy .
Podsumowując rok 2015 śmiało i bez nadmiernej przesady , stwierdzam , że rok był piękny.
Dziękuję za to wszystko .
Wspaniała praca , wspaniali ludzie , nowe doznania , odkrycia , bycia i niebycia.
Poza tym wszystkim moje zwyczajne życie , pośród przyjaciół , rodziny , moje marzenia , spełnienia ...to wszystko nadal mam , jest w zasięgu ręki i bicia serca.
A to jest najważniejsze.
I nadal wstaję i chodzę ...dałam radę.
Za to też dziękuję.
Za siłę i wsparcie  dziękuję , którą mam od Was .
Dzisiaj wiem , że wszystko co musi się udać  , zaczyna się od serca  , z miłości
i dla WAS życzę , aby i Waszym życiem kierowała miłość.

Do następnego.
Pozdrawiam Kate.




INFORMACJA

Statystyka

Obserwatorzy