piątek, 16 września 2016

24 - ta Wystawa Zieleń To Życie 2016




Jak się okazuje napisanie relacji z 24  Międzynarodowej Wystawy Zieleń to Życie , nie jest wcale tak prosta sprawą , a to za przyczyną cudownej aury , która nijak mi w tym pomaga.
Słonce cudowne, błękitne niebo , klucze żurawi nad głową , kotka przyjaciółka stale u boku .
 I jak tu rezygnować z tych przyjemności  na rzecz zamknięcia się w czterech ścianach ,
 wyłączenia beztroski i luzu , a ponownego  uruchomienia szarych komórek , które po ostatnich pracach nad projektami trochę są wyeksploatowane.
Podejmuje próbę.
Kolejną  z resztą , a od Targów minęło już kilkanaście dni.
Zobaczymy , co z tego wyjdzie.
Można bowiem zauważyć , że odwykłam po trosze od pisania swoich blogowych historii .
To zapewne za przyczyną tego, iż inne ogrodowe historie powstawały przy tworzeniu książek projektowych .
Nie ma co ukrywać , to po ludzku , tak po prostu nazywa się zmęczeniem materiału.
Ot  i  prosta przyczyna.
Zatem, wracając do moich wystawowych ekscytacji.
Zachwycona jestem jak zwykle, bo i jak może się nie zachwycać człowiek , który kocha wszystkie  rośliny, a było ich tam całe mnóstwo.
Wypatrzyłam nawet kilka ciekawostek , bynajmniej dla mnie.

DEREŃ COUSA WHITE DUSTED


FOTERGILLA BLUE MINT


DŁAWISZ LITTLE WOODY

JARZMIANKA STAR OF MAGIK

moja maleńka ukochana brzoza

Porównując ogólne wrażenie do lat ubiegłych , to brakowało mi najbardziej ogrodów pokazowych , które budowane są przed halami targowymi.
Tego roku powstałą jedna aranżacja przestrzenna , która bardziej skupiała się chyba na elementach architektonicznych : ściany , podesty , basen .Roślinności było tam niezbyt dużo , zatem mnie osobiście miejsce nie zachęcało do spoczynku i wypoczynku. Chyba bardziej czułam się jak we wnętrzu muzealnym , aniżeli ogrodowym.
 Po prostu wiało chłodem , a ja jednak wolę , kiedy się coś dzieje.


 

W samym sercu wystawy czułam się zdecydowanie lepiej.
Oglądając  szkółkarskie prezentacje materiału , stanowisko po stanowisku , zauważyłam , że w tym roku nasze krajowe szkółki zdecydowanie mniej mają w ofercie roślin kwitnących .
Nie ma co ukrywać , ten sezon był ciężki.
Kapryśna pogoda , to słonce to deszcz. 
Dni upalne – choć czasami tego lata , noce z kolei zimne .
Wichury , gradobicia , to wszystko zapewne jest przyczyną tego, że nie było tak kolorowo i szałowo , jak na przykład w roku ubiegłym.
Generalnie widać było różnicę miedzy wystawcami z np. Holandii , którym klimat sprzyja  , a naszym krajowym.
Po latach nauczyłam się to wyłapywać.
Znając naturę poszczególnych roślin nie trudno zorientować się , jak były hodowane , skoro  teraz kwitną , a w naturze jej kwiaty mamy tylko we wspomnieniach . Nie ma na nich śladu styczności z otwartym niebem , wiatrem itp.
Podziwiam szaleńców, którzy z odwaga dokonują zakupy tak prowadzonych roślin.
Być może mieszkają w cieplejszych regionach kraju i rozhartowane już rośliny zdążą się jednak  zadomowić pod gołym niebem zanim przyjdzie zima.
Zaburzony  jednak cykl rozwoju rośliny to poważna sprawa, zatem bądźcie ostrożni i nie dajcie się ponieść szaleństwu , które mimo wszystko się udziela.
I tak spacerując oglądałam, podziwiałam, macałam, wąchałam.
W pamięci utkwiły mi dwa szkółkarskie stanowiska , a mianowicie jak każdego roku Szkółka Szmit
, która ma bogatą i zróżnicowaną ofertę oraz Szkółka Byliny Dąbrowscy .
Dużo różanych  nowinek  było w ofercie  handlowej szkółki Hajdrowscy oraz na stanowisku Szkółki  Clematis Źródło Dobrych Pnączy.
Zapach kwiatów unosił się w powietrzu. 








Stworzenie pięknej aranżacji przez rodzinę Szmitów nie jest chyba niczym trudnym , jeżeli ma się w ofercie piękne   drzewa , krzewy , byliny , trawy itp. Zatem  nie byłam tym zaskoczona. Jak co roku utrzymują się w bezpiecznym klimacie i otoczeniu swojej ławeczki , płoteczków  , zmieniając tylko kilka detali. 
Tego roku  w całej aranżacji przestrzennej uwagę przyciągały wielkie ceramiczne donice, w których pływały piękne kwiatostany georginii. Do tego stalowe , proszkowo malowane owady w rdzawym kolorze - kolorystycznie -ciepło ogrodu jesiennego.
Korale szczepionej  kaliny , bordowe rajskie jabłka, wielkie głowy hortensji bukietowych , trawy , piękne chmury kwiecia werbeny patagońskiej i wszędzie dla kontrastu jasne plamy z kompozycji derenia Sibirica Variegata.
Uwielbiam je i cieszę się , że zdobywają  z roku na rok większą popularność już nie tylko jako roślina żywopłotowa  .












Zupełnie inna historia wydarzyła się w Szkółce Byliny Dąbrowscy.
Jak sama nazwa mówi w swojej ofercie posiadają jedynie byliny.
Wielką sztuką było stworzenie tak cudownej aranżacji , pisząc przy tym krótka historie, której autorem mógł być każdy z osobna. Bohaterami  tej całej bajki były przepiękne drewniane lalki .
Kiedy ujrzałam te całą  zielona scenerię zbudowaną jedynie z bylin jakie posiadają w swojej ofercie handlowej , miałam wielką ochotę zamienić się także w drewniana postać  i spojrzeć na zielony gąszcz z jej perspektywy.
Czas jakby zatrzymał się w miejscu , świat magii , ich cały świat . Dziki i tajemniczy.
Krzywe wieże , domeczki , ławeczki , koneweczki.
Salvador Dali chyba maczał palce w całej tej koncepcji.









Wielkie brawa za pomysł.

 Zachwycały także  Miliny Szkółki Olszewscy



 Choć potrzymałam .W naszym klimacie trudno doczekać się takich kwiatów.


Oczywiście wzrokiem wszędzie poszukiwałam swoich ukochanych brzóz Doorenbos.
Nie znalazłam tak wielkich , żebym mogła się przytulic jak w poprzednim roku.
Ale za to była piękna katalpa , robinia , choina kanadyjska .

Aaaaa….
Zapomniałabym się pochwalić kolejnym już nabytkiem autorstwa Pana Witolda Czuksanowa.
Na targach miał premierę jego kolejny kalendarz .
Nie darowałabym sobie takiej starty, mając okazje do krótkiej wymiany zdań i pamiątki w postaci autografu.
W końcu przed laty to w  towarzystwie Pana Witolda spędzałam przed telewizorem każdy sobotni lub niedzielny poranek , chłonąc całą jego wiedzę .
Przemiły człowiek , z wielka cierpliwością znosił swoje fanki.
 I ja nawet dostałam uśmiech do wspólnej fotografii.




 Byli też oczywiście medaliści.
Pierwsze miejsce.



 Drugie miejsce



 trzecie miejsce


 I tak to zupełnie niezauważalnie minęło sobotnie przedpołudnie w towarzystwie setek ludzi i tysięcy roślin.
Czy warto było gnać taki  szmat drogi ?
Oczywiście .
Polecam , to bardzo miła forma relaksu.
pozdrawiam 
Kate.

niedziela, 6 marca 2016

Na pospolite ruszenie projekt rabaty SŁONECZNIK POŚRÓD TRAW

Nareszcie jesteśmy bliżej celu.
Wiosnę oczywiście mam na myśli.
Choć na Mazurach niestety słabo pojawiają się  zwiastuny , dużo lepiej mi , kiedy poczuje ją sobie i w sobie z  różnistych blogowych historii i fotografii, którymi dzielicie się ze szczodrością.
A  kiedy wiosna przed nami , to przed nami robota.
Wielka robota.
Ale my ją kochamy , prawda?
W odpowiednim czasie każdy z nas rozpoczyna planowanie, rewolucje małe i te wielkie.
Modne w ostatnim czasie stały się ogrody stylizowane.
Wchodzimy w style.
Jednym rustykalny, innym naturalistyczny bądź angielski styl przypada do gustu.
Łatwiej jest wypracować wymarzoną stylizacje ogrodu , kiedy mamy czystą przestrzeń i zaczynamy pracę od zera.Natomiast dużo trudniejsze jest przeprowadzenie metamorfozy .
Zważywszy, iż ostatnimi czasy bardzo upragnione  i modne w ogrodach stały się trawy , sprzedam Wam swój pomysł na aranżacje takiej rabaty.
Tak (tu na twarzy szczery śmiech ),to rabata w moim stylu.
Rośliny użyte w projekcie dostosowane są do warunków klimatycznych w strefie Mazur. Mieszkańcy cieplejszych stref mogą bardziej poszaleć.Mnie akurat przydają się wszelkie ograniczenia, gdyż szaleć z pomysłami toja lubię.
Ten projekt jest wyjątkowo minimalistyczny , zważywszy oczywiście  , iż powierzchnia  planowych  nasadzeń to  to ok. 140 m2. Nasadzenia powtarzają się w kolejnych odcinkach i stonowane są kolorystycznie.
Nie da się ukryć , że jest to męski punkt widzenia rabaty z trawami .
 Założenie odgórne  było takie : żadnych kwiatków , bławatków itp.Wydaje się, że mimo wszystko zupełnie niechcący powstał  jakiś styl - męskiej rabaty .
Zakładając , że taka trawiasta rabata miałaby powstać dla mnie i w moim ogrodzie ,w którym jak na ironię panuje totalny chaos i ferwor kolorystyczny ,dodałabym kilka kwietnych odmian z byliniastych oczywiście.
Tylko bez przesady....oczywiście , abyśmy nie utracili klimatu i charakteru .
Dla motyli dałabym latrię i pustynniki himalajskie .Dla siebie werbenę patagońską , a w niższe partie kocimiętkę Fassena. Dla zimowych uroków przegorzan pospolity .A dla zdrowotności, aromatów  i urozmaicenia najbardziej czerwoną  Monardę Cambrige Scarlet i białą chyba też Schneewittchen ,by rozjaśnić zielone plamy traw.
Oczywiście są to odmiany traw i bylin na słoneczne stanowiska oraz gleby przepuszczalne, w których nie zalega woda.
Pod ręką  pozostał tylko rysunek tylko czarno-biały i wyskalowany .
Właściwy rozmiarowo i kolorowy swoje już przeżył.
Ale myślę, że jeżeli komuś ma posłużyć i zainspirować  , to i taki szkic wystarczy .



Pośród użytych roślin w  projekcie najbardziej ciekawa jestem  mało u nas  popularnego  słonecznika wierzbolistnego.Widziałam w szkółce matecznik - imponujących rozmiarów.Och jakbym chciała, aby ten z trawiastej rabaty  w oczach rósł i królował  pośród traw.
 To bardzo dekoracyjna bylina o charakterystycznym pokroju, dorasta do 2-3m.
 Łodyga  jest rozgałęziona, gładka, z gęsto osadzonymi liśćmi o długości 20-40cm.
Koszyczki kwiatowe o średnicy około 5cm, rozwijają się jesienią.Na Mazurach rzadko kiedy zdążają przed mrozami.. Kwiaty żółte jak to słonecznik.
  Bylinę tę   rozmnaża się przez podział lub sadzonkowanie na wiosnę.  Wymaga gleb średnio żyznych lub żyznych, stanowiska słonecznego lub półcienistego.
 Zdaje się , że jest smakowity dla zwierząt.Tegoroczny posadzony na rabacie do połowy został oskubany przez sarny.
A tak mniej więcej wygląda dojrzała roślina.

fot.zapożyczona z sieci -autor nieznany


 Tym razem ubogo w fotografie .
Niechaj wyobraźnia pracuje.
Byliny są znane powszechnie , a tak okazałych traw  , jakie oddadzą  ich walory kolorystyczne jeszcze nie widziałam naocznie w naturalistycznych nasadzeniach.Internetowe dostępne fotosy  nie zawsze okazują się ukazywać  właściwą odmianę.Zatem tym razem daruję sobie.
    Zanim zdecydujecie się na trawiaste rabaty , przemyślcie to.
Wiele z tych najciekawszych odmian wymaga pielęgnacji .
Późno wchodzą w okres wegetacji , najpiękniejsze walory estetyczne prezentują się dopiero od późnego lata , bywają kapryśne klimatycznie.
A dlaczego warto zaprzątać sobie nimi głowę?
Dla spokoju , szmeru , kołysanek , dla tęczowych kłosów mieniących się w słońcu .
Moim zdaniem mimo wszystko warto.
Zatem do dzieła moi drodzy .
Pozdrawiam
Kate.

wtorek, 12 stycznia 2016

Portret jej własny -Gęsia szyja.



Jesienno zimowe wieczory , a w zasadzie każdy wolny czas poświęcam na porządkowanie swoich notatek , materiałów, projektów i innych szpargałów , które mam nadzieję za lat parę posłużą mi i tak na wszelki wypadek  i pomogą odświeżyć pamięć.... z gatunku co, gdzie i kiedy .
Śmiejcie się , w tym całym sezonowym galimatiasie  umykają mi szczegóły , terminy wysiewów trawy , ich gatunki , gatunki bylin , krzewów itp.
Do czego mi topotrzebne?
Ach , obserwacje to ważna sprawa.
Udało mi się dzięki nim  wyselekcjonować gatunki trawy zielonej użytkowej i rekreacyjnej, która kiełkuje szybciej od kolejnej , tworzy zwartą darń ,określić jak długo kwitną poszczególne byliny w odpowiednich warunkach itp.
Porządek w końcu musi być!
Ale nie o tym przecież miał być ten wpis.
W tym całym bałaganie , pośród setek etykiet po wysadzonych roślinach znalazłam  chyba jedyną z niewielu , która wywołała cudownie wspomnienie i szczery uśmiech . To ona cudowna
   LYSIMACHIA  CLETHRIODES czyli Tojeść orszelinowa.







Znaliście już tę cudowną bylinę?
Czytałam o niej kiedyś  nawet wielokrotnie , widziałam w stanie wczesnego wzrostu , jeszcze bez kwiatostanu . No nie wzbudzała we mnie zachwytu .
Natomiast tego roku zakochałam się .W tojeści oczywiście.
Niesamowita.
Taka tajemnicza dama .Delikatna roztańczona , powabna.
Niby delikatna, a jednak to dość silna i ekspansywna bylina.
Ma niewątpliwie wiele zalet. Jest długotrwale kwitnąca.
Przywieziona w sierpniu przed samymi upałami w pięknym rozkwicie,
 wytrzymała najgorszy skwar ciągle utrzymując swe kwiaty , aż do planowanych wysadzeń ,do początku września . I tak kwitła jeszcze sobie utrzymując tempa hortensjom.
A  jej kwitnienie , to dopiero ciekawostka.
Przyjechała pochylona ku ziemi , gdybym wcześniej nie wiedziała, ze taki jej urok , pomyślałabym , że więdnie.



I tak dzień  dnia nabierając zdawałoby się pewności podnosiła swą głowę do góry.



Kwiatostan tojeści orszelionowej początkowo zagięty jest niczym laska pasterska . Tak o niej piszą. Nazwano ją też lisim ogonem .Czemu to ?
A dala nas najpiękniej brzmiała "gęsia szyja" i tak też została przechrzczona.
Kwiatostan tojeści prostuje się stopniowo w każdej fazie rozkwitających maleńkich kwiatuszków od nasady po sam czubeczek , wydzielając przy tym delikatny zapach.





Tojeść, jak  inne z tej rodziny lubi najbardziej stanowiska półcieniste i wilgotne.
Całkiem przyzwoicie radzi sobie także w pełnym słońcu , może trochę wolniej rozkwita , a to zapewne z braku wystarczającej wilgoci , czemu można zaradzić, ściółkując pod nią ziemię.
Jest rośliną ekspansywną i rozmnaża się jak pozostałe rozłogami korzeniowymi.
Karpy zatem bezpiecznie można dzielić i adaptować ją w innych częściach ogrodu.
Jest wspaniałą towarzyszką  dla krwawnicy , rodgersji , świecznicy Artropurpurea , hortensji i nych cieniolubnych liściaków typu funkie, brunery. Rozbuja trochę  to całe towarzystwo.
I jeszcze ważna rzecz.
Wabi motyle.

Poniżej , krótki przegląd pozostałych z tego gatunku.

lysimachia artropurpurea

Artropurpurea to będzie mój tegoroczny cel .Ambitny plan  -poszukiwania kolejnej z gatunku.

Alexsander

Cileciacia Fileciacer-to jeszcze dla mnie obca odmiana
Aurea-zadarniająca


Powyżej najbardziej chyba rozpowszechniona w naszych ogrodach Tojeść kropkowana.
Ja jednak ze szczerego serca zachęcam Was do wzbogacenia swoich kolekcji roślin o tę najpiękniejszą
królową - Tojeść orszelinową.
pozdrawiam
Kate.

INFORMACJA

Statystyka

Obserwatorzy