poniedziałek, 18 listopada 2013

Projektowanie krok po kroku , czyli o tym jak zaistaniało w moim życiu i na paierze w pewnym notatniku

Moją  pasję i zamiłowanie do grzebania się w ziemi odziedziczyłam chyba w genach po babci , może trochę po tacie  Nie wiem.Po prostu się z tym urodziłam..Generalnie jestem tego zdania , że do pracy przy roślinach sama wiedza teoretyczna niestety nie wystarczy .To trzeba kochać , bo każde uczucie pielęgnowane , nieważne czy do ludzi , czy do zwierząt , czy do roślin , odpłaca się tym samym w każdym tego słowa znaczeniu .Jak dbasz , tak masz . Do roślin  , pospolicie mówiąc trzeba mieć rękę.I u mnie to chyba od tego się zaczęło.Kwiaty rosły na tarasie, na domowych parapetach , zawsze jak szalone.
   Kiedy już stałam się posiadaczką niewielkiego ogrodu i hobby przerodziło się w maniakalną prace przy roślinach , postanowiłam sobie podarować więcej radości i pouczyć się tego na poważnie.Szukałam zaocznych państwowych szkół , żeby zdobyć wykształcenie w tym kierunku.
 Niestety wszystkie najbliższe  uczelnie prowadziły studia tylko w trybie dziennym , co w mojej sytuacji nie wchodziło w grę. I  któregoś dnia dało mi się . Odkryłam stowarzyszenie , które pomogło mi znaleźć jednostkę zawodową , dzięki której mogłam odbyć  kurs w kierunku projektowania ogrodów i aranżacji zieleni.
Egzamin państwowy  zdałam , projekt zawodowy zaliczyłam -jestem dumna . Pochwały , czyli referencje od wykładowczyni  Pani architekt też dostałam , z czego jestem równie dumna .I tak jakoś dobrze mi z tym .Chyba jestem już w " komplecie ". Od wielu , wielu lat zrobiłam w końcu coś dla siebie .Było ciężko.Na zajęcia dojeżdżałam kilka razy w tygodniu z przesiadkami 100 km. w jedną stronę  pociągiem , autobusem , stopem . Bo  zima była wówczas siarczysta i PKS odmawiał transportu z przyczyn technicznych. Często rozgrzewałam zmarznięte dłonie w jakiejś poczekalni czytając w telefonie mejle od przyjaciółki , która spędzała wówczas ferie w tropikach.Odpływałam marzeniami tam....daleko.
Wieczorami wracałam zesztywniała do domu , ładowałam baterie pieszczotami z najmłodszym szkrabem i zasiadałam do robienia projektów zaliczeniowych.Od malowania kredkami  miałam odciski i pęcherze na dłoniach .A czasu było niewiele.
I udało się.
Dałam radę.
Siły  , by pogodzić to wszystko zbierałam w sobie chyba przez lata. Żeby nie było tak cudownie , przy okazji dopadła mnie choroba , która chciała mnie posadzić na wózku , ale ze mną nie wygrywa się  tak łatwo. Nie dałam się .Kiedy odzyskałam władzę w nogach , po półrocznej przerwie pomału wróciłam do obiegu , zaliczyłam to , co mi pozostało.Wytrzymałam to wszystko.
 Nic nie było w stanie powstrzymać mnie od wychodzenia na podwórko.
Kiedy domowi strażnicy podążali do pracy i szkoły , ja w gorsecie trzymając się płotu pociągałam nogami ,aby do trzeć do celu . Aby bliżej mego ogrodu . Tam serce zaczynało inaczej bić , ból przestawał istnieć.To była rehabilitacja życia.
I tak prawdę mówiąc , to po ciężkiej zimie , chwilowych załamaniach chyba wiosna i chęć pracy postawiła mnie na  nogi.
    Minęły już dwa lata od operacji , od tych wszystkich zdarzeń.
W  dni , takie jak ten wracają czasami przykre wspomnienia ,  i tylko mój  upór w realizacji własnych marzeń daje nadzieję na lepsze.
Powstało kilka projektów , kilka ogrodów , działek zaczęło życie .Transakcja wymienna , ja dla nich , one mnie też dają  życie.
No nic. Do roboty
Zaplanowałam sobie opublikować dzisiaj kolejny post , który opracowałam jakiś czas  temu , a tu wzięło mnie ....sama nie wiem na co.
  Właśnie , zamiast poddawać się czasami  chandrze , lepiej  takie dni wykorzystać na przemyślenia , które wiosną można , a nawet trzeba urzeczywistnić.

    Zapewne każdy z Was ma jakiś kawałek zieleni.
Każdy zapalony  ogrodnik uwielbia zmiany , a często bywa to też konieczne.Niektóre drzewka lub krzewy ze względu na swój wiek lub choroby , warunki klimatyczne najzwyczajniej w świecie odpadaja lub przestają cieszyć oko.
Wówczas trzeba wziąć się do roboty  , to pora na rewolucję .
I o tym warto myśleć zimą , by  mieć już gotowy plan działania i  wiosna z krzepą ruszyć do prac w ogrodzie.
Łatwiej jest dla tych , którzy zaczynają od nowa tworzyć swoją zielona przestrzeń.
Robimy projekt i do roboty.
   W którymś z poprzednich postów , wspomniałam o tym , że przy pierwszych założeniach  i tworzeniu projektu , trzeba pomyśleć o tych roślinach w naszym ogrodzie, które zimą stworzą ciekawe bryły i sprawią , że nasz ogród w okresie , kiedy nie ma cudownej palety barw kwitnących kwiatów  i wszystko jest pokryte śniegiem , nie będzie wyglądał jak zrównany z ziemią.
Zima też jest piękna w ogrodzie , drzewa i krzewy otulone śniegowa poduchą tworzą cudowne rzeźby , ale o tym trzeba już pomysleć na samym początku.
Projekt zaczynamy od budowania szkielety naszego ogrodu.
Najczęściej stanowi on granice naszej działki , jest bardzo ważny , nadaje całej kompozycji charakteru.
Oczywiście wszystko też zależy od tego , w jakim regionie Polski  mieszkamy , jaką bazą roślin dysponujemy u miejscowych szkółkarzy . Nie polecam (z własnego doświadczenia) sprowadzania drzewek i krzewów z cieplejszych regionów kraju.Mają one cieńszą korowinę , nie są zahartowane do naszych warunków klimatycznych i niestety przemarzają.
Drugą ważną sprawa przy doborze roślin jest  fakt , jak  bardzo ich przyszły posiadacz zamierza poświęcać im swój czas.
Czasami trzeba stworzyć ogród samowystarczalny , to dla osób które nie mają zbyt wiele czasu na jego pielęgnację , podlewanie , odżywianie , przycinanie.Wówczas dobieram rośliny mało wymagające.
 A czasami jest wręcz odwrotnie  . Z wielu ulubionych i wyraźnie wymaganych  przez klienta roślin , muszę stworzyć projekt , który ma " ręce i nogi " i zachowany we wszystkim umiar  , bo nadmiar często bywa szkodliwy.W ogrodzie panuje chaos i bywa w nim męcząco.
 Oczywiście jest jeszcze masa innych ważnych rzeczy , ale o ty później.
 Zaczynamy tworzyć szkielet naszego  ogrodu.
 Rośliny , które wybierzemy w tym etapie  projektowania już nadadzą mu pewien klimat , styl , stworzą atmosferę.
Najlepiej jest wykorzystać do tego rośliny zimozielone , okazałe drzewka i krzewy , które przede wszystkim będą stanowiło tło  dla całości  kompozycji .
W późniejszym etapie stopniowo uzupełnimy całość, ubierzemy bylinowymi rabatami (które zimą zapadają w sen i są niewidoczne), ozdobnymi kwitnącymi krzewami , szumiącymi trawami .
Zaakcentujemy miejsce dla nas szczególne , sadząc np.nasze "perełki" w otoczeniu elementów architektonicznych .Zbudujemy nietypowe ścieżki w ogrodzie , elementy wodne , lub przykujemy czyjś wzrok wyjątkowymi donicami stojącymi na tarasie , postawimy urokliwą ławeczkę .
Każdy element wprowadzony do projektu buduje jego styl , zatem warto to przemyśleć, żeby uniknąć bałaganu i stworzyć harmonijny ogród w zgodzie z naszą naturą.
Każdy z nas ma inną osobowość  i dlatego powstaje tak dużo różnych projektów. Każdy jest inny.
Ja zdecydowanie preferuje styl romantyczny , co przekłada  się na  projekty ogrodów w stylu wiejskim , rustykalnym , naturalistycznym. Mało jest u mnie szkła , plastiku , betonu. Zdecydowanie wolę naturalne , ciepłe i przyjazne człowiekowi materiały .
Dla wizualnego stworzenia pierwszego etapu powstawania ogrodu , rozrysowałam przykładowy  projekt fikcyjnej  działki.
To czrno-biały szkic tworzony na kalce technicznej.

Zaznaczyłam na nim rośliny , z których powstał  szkielet naszej przestrzeni.To głównie gatunki zimozielone , które latem niezupełnie rzucają się nam w oczy , zostają w cieniu , ustępując miejsca kolorowym kwiatom , krzewom , bylinom .Natomiast zima są aktorami pierwszego planu.


Cis pospolity - formowany świetnie nadaje się na wiecznie zielony żywopłot.
Uwaga na owoce - są trujące.






   
                 





      Jodła koreańska- taka mięciutka.

                   




 








 Cyprysik Nutkajski  " Pendula"

-taki rozwiany , rozczochrany  .











                                                                                              
          
              Świerk Serbski "Pendula".-ten dostojny






     Jałowiec  " Scayrocet "



















Kosodrzewina " Pumilio"




Jodła Kosodrzewina " Compact
Dwarf ".- miniaturowa odmiana jodły koreańskiej o kulistym pokroju.



    Dodatkowo posadziłam kilka gatunków drzew ozdobnych , które latem cieszą , a i zimą okryte śniegiem trzymają formę.
Tu polecam oczary. Są cudowne...zwłaszcza zimą lub wczesną wiosną  , to zależy od gatunków.
                                                                       













Oczar Czerwony , wyżej oczar  Japoński.


Piękne....









Brzoza " Youngi " jak zwykle romantyczna














Klon Palmowy " Disectum  Nigrum ".
















Robinia " Pseudoacacia "

















i jej pachnący kwiat.



































Wiąz " Camperdowinii "-
 jego cudownie rozłożysty  parasol z dużych naprzemiennie ułożonych liści.
To moje ukochane drzewo , jest takie zwiewne , nastrojowe.



















a tu Wiąz zimą.Nie pozwala o sobie zapomnieć.






Oczywiście jest jeszcze masa innych roślin , które można wykorzystać w podobny  sposób. Jeżeli macie jakieś pytania , czy wątpliwości ,  to piszcie do mnie .Chętnie Wam podpowiem , pomogę.
Na początek to może  niewiele  , ale polecam tworzyć proste rozwiązania , by  nasze pomysły były jasne  i łatwe w realizacji.
W następnej odsłonie etapami będę uzupełniała nasz projekt krok po kroku.
Efekt końcowy  powstanie w kolorze. A jak wystarczy czasu , to pokarzę  go  także w programie 3d.
Wizualizacje komputerowe nie są mi obce.Wolę jednak pracę na papierze.
Man nadzieje, że  ten pomysł będzie udany .
Może ktoś z Was  zechce go kiedyś zrealizować , choć po części w swoim ogrodzie.
To prawdziwy zaszczyt i radość dla każdego projektanta.
Do dzisiejszej pracy wykorzystałam fotografie zdobyte w sieci. Mój ogród jest niestety zbyt mały , bym mogła posadzić wszystko o czym marzę.
Może kiedyś.....
puki co , ciesze się tym co mam , a swoja radością cieszę się z Wami.
    pozdrawiam Kate.

piątek, 1 listopada 2013

Naturalnie z potrzeby serca

Dzisiejszy dzień jakoś nie porywa do lotnego myślenia i pisania .
W towarzystwie ciszy i obrazów , które migały  mi w pamięci i tak naturalnie do mnie powracały ,w skupieniu i tęsknocie , a przede wszystkim z potrzeby serca , od kilku dni robiłam wianki dla tych ,których przy mnie już nie ma.
Oczywiście inspiracją była natura , dary kolorowej jesieni , dary ogrodu i  lasu.
Ręce pracowały jak zaczarowane.














 Do wykonania wianków użyłam gałęzi wierzby .
Całe kompozycje uzupełniłam kwiatami zrobionymi z liści klonu , szyszkami , zielonymi  gałązkami mahonii pospolitej , dziką różą i owocami winobluszczu.
I są .Zupełnie prawdziwe i 100 % naturalne.

                                                                                                                                               Kate.


INFORMACJA

Statystyka

Obserwatorzy